wtorek, 26 lipca 2016

Kulki zielone, kulki czerwone a żeberka dobrze wypieczone!

 No! Nareszcie słonko nam troszkę przygrzewa.
Nareszcie nabierzemy oliwkowego odcienia skóry.
Ładujemy więc baterie z nieba! Oooooo tak!

Ładować baterie z nieba ale i z talerza trzeba.
Każda pora roku ma swoich ulubieńców. Niewątpliwie lato reprezentowane jest przez zielony groszek. A w słodkiej wersji- przez porzeczki.
Smak dzieciństwa. Wakacje u babci. Groszek cukrowy na krzaczku. Haps -haps.
Buzia uśmiechnięta. Wspaniałe, soczyste malutkie kuleczki.

 Zielony groszek świetnie wpływa na trawienie w brzuszku- to za sprawą błonnika. Rewelacyjnie wpływa na kości- a to dzięki dużej zawartości witaminy K, która pomaga wchłaniać wapń do organizmu.
Powinny go jeść osoby chcące zrzucić kilka kilogramów. Jest niskokaloryczny i ma dużo cennych właściwości odżywczych.
Jest przyjacielem serduszka- zawiera witaminę B1, obniża zły cholesterol. Chroni przed nowotworami.

Dlatego nic tylko jeść!

 Kolejnym atrybutem letniej diety jest np. porzeczka.
Najkwaśniejsza jaka istnieje. Czerwona.
Królowa. Ma zbawienny wpływ na nasze ciałko, duszę;)
Antyoksydanty! Moje kochane Panie- jedzmy porzeczki a będziemy piękne i młode.
Ogromna dawka witaminy C. Redukuje zły cholesterol. Pomagają usuwać toksyny z organizmu. Już wiecie co jeść po ciężkim weekendzie ;)
Ponadto leczy krążenie, wspomaga układ odpornościowy.

 Nie była bym sobą aby czegoś nie zmienić.
U mnie więc porzeczki w towarzystwie mięsa. A że wakacje- to żeberka!
No i z winem! Co by weselej było;)
Podałam to wszystko z fasolką z dużą ilością oliwy, koperku i fety.


Przepis jest czasochłonny ale warty poświęcenia kilku chwil dłużej.

Zaczynamy Robaczki!

P.S. Przepis dla 4 osób 


Żeberka pieczone w glazurze porzeczkowej podane z puree z zielonego groszku i fasolką szparagową z fetą.


Potrzebujemy:

  • żeberka paski- 1-1.2kg
  • czerwone , dobre półsłodkie wino- szklanka
  • zioła; tymianek, pieprz, sól, papryka ostra, oliwa

Glazura:
  • czerwone porzeczki- 200 gr
  • miód- 5 łyżek
  • sól, pieprz, tymianek
  • wino czerwone - kieliszek

Puree z zielonego groszku:

  • zielony groszek- 500 gr (może być mrożony, jest świetny)
  • młode ziemniaki - ok. 3 większych sztuk
  • śmietanka 36%- 150 ml
  • masło- 2 łyżki
  • sól, pieprz

Fasolka z fetą:

  • fasolka szparagowa- tyle ile zjecie;]
  • koperek- duża garść
  • ser feta- pół kostki
  • oliwa 

Przygotowanie:

 Dzień wcześniej zaczniemy od żeberek.
Dobrze , żeby marynowały się całą noc.
Mięso myjemy i oczyszczamy. W dużym naczyniu układamy żeberka, przyprawiamy oliwą, przyprawami,ziołami. Zalewamy winem. Mieszamy i odstawiamy na noc do lodówki. Pamiętajcie , żeby je przykryć folią, aby inne smaki i zapachy nie dostały się do mięska.

 Następnego dnia, tuż przed obiadem przygotowujemy glazurę.
Przebieramy porzeczki i myjemy je.
Wrzucamy do naczynia i podgrzewamy je na małym ogniu. Dodajemy wino, miód i przyprawy.
Doprowadzamy do momentu, aż zaczyna bulgotać, czekamy aż wino wyparuje i zostawi swój smak.
Musi znacznie zmniejszyć objętość i stać się ciągnąca jak miód.

Piekarnik nagrzewamy do temp.180 st. C.
Z termoobiegiem.

 Na papierze do pieczenia układamy odsączone z marynaty żeberka.Polewamy je połową glazury. Szczelnie zamykamy folią i wstawiamy do piekarnika na godzinę, zmniejszając temp. do 160 st.C.

 W tym czasie gotujemy ziemniaczki. Pod koniec gotowania- czyli jakieś 10 min przed końcem wsypujemy groszek.

Odsączamy wszystko z wody.
Fasolkę przebieramy i gotujemy w osolonej wodzie.
Odsączamy z wody.

Zaglądamy do mięska.
Pięknie się dusiła- teraz czas na zapiekanie.
Ściągamy szybko folię , smarujemy resztą słodkiej glazury i wstawiamy na kolejne 20 min. Temperatura 170 st. C

Ziemniaczki z groszkiem tłuczemy z masłem i śmietanką.
Fasolkę posypujemy pokruszoną fetą, dużą ilością koperku i sporym chlustem oliwy z oliwy.

Mięso jest gotowe. Czas na obiad!
Puree układamy na talerzu, na to żeberka.


Sjesta!
Tadam!















sobota, 2 lipca 2016

Czuję się jak młody....BÓB!

Ale czad! Nadeszła pora na boba! ;)
Uwielbiam te małe fasolki, ba! Kocham!


Zapach, kształt, smak, rytuał wyciskania ze skórki....i to, że nie zje się tego bez soli <3
Aż usta pierzchną!
Mniammm!


Bobek należy do rodziny strączkowatych, a więc ma wartości odżywcze. 
Jedzmy go , żeby mieć siłę i  moc! Jak na prawdziwych superbohaterów przystało! ;)
Obniża cholesterol, ma dużo kwasu foliowego( mamusie!) i pomaga leczyć anemię!

Jest bardzo łatwy w przyrządzaniu. Zajmuje chwilę. Serio! Idealna przekąska.
Na balkonie, na tarasie czy nawet w szafie- jeśli lubicie tam siedzieć ;)

Przygotowałam obiad. Bo obiad to fajna rzecz. I czasem zjeść go trzeba. Żeby brzuszek szczęśliwy był.

* tymi proporcjami najadły się 3 osoby


Pieczona , miodowa pierś z kurczaka podana na puree z bobu 


Potrzebujemy:

  • bób- woreczek pół kg
  • masło
  • śmietanka słodka
  • sól, pieprz

  • pierś z kurczaka
  • miód- 3 duże łyżki
  • ketchup- 3 duże łyżki
  • oliwa
  • czosnek granulowany, pieprz, sól, oregano, papryka słodka i ostra

* dodatkowo można podać z kuskusem, pomidorkami koktajlowymi


Przygotowanie:

Robimy marynatę : mieszamy miód, ketchup, przyprawy i oliwę. Wkładamy do tego oczyszczoną pierś z kurczaka. Wkładamy do lodówki.

Bób gotujemy w osolonej wodzie do miękkości. Około 20 min.
Przelewamy wodę i zostawiamy do ostygnięcia.

Piekarnik ustawiamy na termooobieg na 190 st.C
Wkładamy kurczaka do środka, pieczemy 30 min.

Bób obieramy ze skórek, dodajemy masło, śmietankę, sól i pieprz.Podgrzewamy. Tłuczemy jak ziemniaczki.

Można jeść z kuskusem jeśli jesteśmy lub mamy w domku głodomorki. 
Ja jem z pomidorkami i dużą ilością natki pietruszki.


Smacznego!


Niech bób będzie z Wami! 









Lato w pełni- kurki na talerzu!

Nareszcie mamy lato!
Hura!!!! Cieszę się jak dziecko!
Zima zła minęła, wiosna już też za nami.

Nadeszła pora ciepłych wieczorów, zimnych drineczków na tarasie, arbuzy, melony i lody <3
Wypraw małych i dużych.
A jeśli już wyprawy....

Czerwiec to miesiąc kiedy pojawiają się najfajniesze grzybki na ziemi - tak, mowa oczywiście o pomarańczowych cudeńkach. Kurki!
Bo to o nich będzie dziś mówione

Pełne smaku, zapachu i można z nich przygotować mnóstwo pysznych rzeczy. Trzeba się naschylać podczas zbierania, ale zwykle rosną w skupiskach więc znajdując jedną rozejrzyjcie się bacznie dookoła.

Albo...podobnie jak ja;) kupujcie je jadąc po drodze nad jezioro u stojących przy lesie sprzedawców;]

Z tych rudzielców można zrobić wszystko. No! na surowo ich nie jedzcie! ;)
Wspaniale smakują z makaronem, sosem, jajecznicą <3
W tartach, zupie i pierogach.

Dziś robiłam polędwiczki z kurczaka w sosie kurkowym. Podałam je z młodymi ziemniaczkami z koperkiem.

Idealny obiad na letnie popołudnie.

Do dzieła!

Sos kurkowy z polędwiczkami z kurczaka z ziemniaczkami z koperkiem

Potrzebujemy:

  • polędwiczki z kurczaka - pół kg
  • kurki - 20 dag
  • cebula dymka
  • śmietana 36%- opakowanie 200 ml
  • sól, pieprz, tymianek
  • oliwa


  • młode ziemniaki
  • pęczek koperku

Przygotowanie:

Kurki starannie oczyszczamy- najlepiej pędzelkiem. Nie moczcie ich w wodzie.Stracą swoją elastyczność.
Gotujemy kurki 5 min.

Ziemniaki gotujemy do miękkości.
Polędwiczki oczyszczamy z błonek. 
Rozgrzewamy na patelni oliwę i podsmażamy polędwiczki, po czym odkładamy je na boczek.
Na patelni po polędwiczkach podsmażamy dymkę, wrzucamy kurki. Przyprawiamy solą, pieprzem, tymiankiem.
wlewamy śmietanę.
Na małym ogniu gotujemy sos. Żadnego zagęszczania mąka!
Na koniec dodajemy polędwiczki.

Ziemniaki tłuczemy z koperkiem i masłem. 

Podajemy z ulubiona sałatą , mizerią, surówką.

SmaczneGO!







wtorek, 24 maja 2016

Królowa Pavlova a Sziszka księżniczka! Czyli dzisiaj mogę wszystko! Moje urodziny...Idealny moment na Pavlovą!

 No i na mnie przyszła pora...
Skończyłam magiczne 30 lat.
I uśmiech mi z buziaka nie schodzi...czekałam na ten dzień. Mimo, iż to tylko , jakby wydawać się mogło- umowna data.
Nie dla mnie.

 Im jestem starsza- tym bardziej siebie kocham, tym bardziej czuję się w zgodzie sama ze sobą.
Nie walczę, nie krzyczę już...osiągnęłam spokój. Ten najważniejszy. Ten w środeczku.
Dziś wiem czego mi potrzeba, dziś wiem, że obrałam dobry kierunek,
Wiadomo...zawsze mam rację! ;p
Ale wiem, że dobra drogą podążam. Kocham ludzi , którym oddaję całą siebie- wiem, że mogę na nich liczyć zawsze.
Czy kiedy muszę wypowiedzieć słów trylion- niekoniecznie cenzurą objętych
Czy kiedy muszę zjeść ostrą zupę tajską, popijając hektolitrami piwka ;)
Czy kiedy tuńczyk z rana zaatakuje moja białą koszulę...;) 

Czy kiedy zapomnę kluczy od mieszkania...<3
Czy kiedy trzeba zawieść mnie szybko do domu oddalonego o , lada moment' <3
Czy kiedy pytasz, Czy Podsiadło śpiewa po polsku :) '  <3

Czy kiedy pokonuję kolejną dychę na rowerze....
Czy kiedy kiwasz głową, i funt kanadyjski jest w obiegu.... ;p

Czy kiedy Afryka Boczna na prawdę istnieje...
Czy kiedy mówię...słuchasz..

Moi przyjaciele <3

 Wiem , że warto.

 Myślę, że to wielki przywilej, móc dorosnąć. A największa klątwa, to starzeć się, ale nigdy nie dojrzeć.

Dość mojego myślicielstwa ;)

Urodziny są! Więc tort ma być.
Jako , że nie jestem cukiernikiem- nie porwałam się na trzypiętrowe coś.
Jest prosto. Kolorowo. Bajkowo. Troszkę magicznie.
Bo beza...królowa wśród deserów. Ma w sobie coś...bajecznego. Lekka, słodka. Biała.
Delikatna.

Bardzo wymagająca.
BARDZO.
Podobnie jak ja ;)


Z nią nie ma półśrodków. Albo ją robisz i poświęcasz uwagę- albo idź kup muffinki w sklepie i ozdób je kolorowym lukrem.

Pavlova to deser pochodzący z Rosji na cześć primabaleriny Pawłowej.
Eteryczna, zwiewna.


Beza, z wierzchu biała, popękana, sucha i krucha, z masy ubitej z dodatkiem wanilii, mąki ziemniaczanej i odrobiny octu, w środku jest miękka, wilgotna, o konsystencji pianki. Wydaje się lekko niedopieczona, a kształtem przypomina spódnicę baletnicy. Wierzch bezy wykłada się bitą śmietaną , serkiem mascarpone i ozdabia owocami. Deser w konsystencji jest lekki jak chmurka, delikatny i rozpływa się w ustach.

Słodka, zalotna, ulotna, baletnica.
Dobra gra słów. Odnajduję się tu ;)
Działamy!



Tort Pavlova z serkiem mascarpone , bitą śmietaną , owocami i miodem


Potrzebujemy:

  • białka jaj- 4 szt.
  • cukier drobny- 250 g
  • ocet jabłkowy- łyżeczka
  • mąka ziemniaczana- łyżeczka

  • serek mascarpone- op. 250 g
  • śmietana 36%- 250 ml
  • cukier puder- pół szkl.
  • miód, mięta, owoce

Przygotowanie:

Kochani, bijemy na sztywno pianę z białek. Uwierzcie mi, nie można ich przebić! 
;) Więc ile Bozia dała siły w rękach, bądź ile mikser da radę, tłuczemy pianę! ;)
Po chwili- kiedy piana zacznie gęstnieć , dodajemy stopniowo cukier. Nie spieszymy się i robimy to sukcesywnie. 
Pianka zacznie pięknie gęstnieć, robić się plastyczna.
Jedziemy dalej.
Czas na ocet i skrobię- mąkę ziemniaczaną.

Piekarnik ustawiamy na 120 st. C
Na blaszce układamy piękny okrąg z białek.

Wrzucamy na 30 min.
BEZ TERMOOBIEGU

Po upływie 30 min. zmniejszamy temp. do 100 st. C.
I suszymy ją.
Dwie godziny, tak..nie żartuję. 

W tym czasie, ubijamy mascarpone z cukrem.
W drugim naczyniu bijemy śmietanę.
Kochane, wiecie jak to robić;]

Łączymy śmietanę i mascarpone.
Chłodzimy w lodówce.


Schłodzoną bezę dekorujemy masą serkową, układamy owoce.
Na to strużki miodu i mięta.

Jest ...przyzwoicie. 
;)
SMACZNEGO.















poniedziałek, 16 maja 2016

Dziewczyny lubią ...zjeść! I łosoś dobrze o tym wie!

  Wiadomo. Prawdziwa kobieta zjeść dobrze musi. Inaczej bez kija nie podchodź!
Sziszki w szczególności!
Tak więc główka pracuje...i dobre rzeczy gotuje.

A jak gotuje dla przyjaciółki...robi to na dwa miliony procent.

  Kuskus przez Was już dobrze znany i lubiany tym razem z łososiem. Bogactwo wszystkich wspaniałości. Już nie będę pisała kolejny raz jaki on nie dobry, pyszny. 
Bo zapeszę i nagle zrobi się do d...drewna podobny.
Tak więc. 
Kolorowy czas. Plotek sto.Śmiechu bez liku. Mądrości po pachy. Weekend z panną A. bardzo udany.

  Nakarmiłam mojego wróbelka.Mam nadzieję, że brzuszek zadowolony był.

No dobrze. Działamy!
Bo mam potrzebę zaspokojenia głodu  nie jednego wróbelka ;)

Porcja dla 2- 3 osób


Łosoś pieczony w miodowej glazurze podany z kuskusem i sałatką ze świeżego szpinaku z rzodkiewką


Potrzebujemy:


  • łosoś- filet ok. 50- 70 dag
  • kuskus- pół op.
  • świeży szpinak- pół. op.
  • rzodkiewka
  • mini mozzarella 
  • papryka czerwona, żółta, zielona
  • oliwki
  • koperek
  • szczypiorek
  • miód- kilka łyż.
  • papryka słodka i ostra, pieprz, sól, czosnek,
  • oliwa
  • pestki dyni
  • cytryna

Przygotowanie:

 Miód, czosnek, paprykę , oliwę i cytrynę mieszamy razem. 
Łososia myjemy, osuszamy i wkładamy do przygotowanej marynaty. Siup na bok!

 Szpinak przebieramy, płuczemy. Osuszamy.
Na półmisku układamy szpinak, na to mozzarellę, pokrojoną na cienkie plastry rzodkiewkę.
Posypujemy pestkami dyni. Polewamy oliwą i skrapiamy cytryną.

 Zagotowujemy wodę. Zalewamy kuskus. Dolewamy kilka łyżek oliwy. Mieszamy. Przykrywamy folią aluminiową.

 Paprykę kroimy drobno. Siekamy koperek. Wsypujemy oliwki. Napęczniały kuskus mieszamy z kolorowymi jak tęcza papryczkami. 

 Łososia , posypanego pestkami dyni wkładamy do rozgrzanego piekarnika. 190 st. C. 20 min i jest gotowe.


Jemy Kochane wróbelki. Jemy!















Sezon na szparagi. Kolega pstrąg to wie!

 Zielono mi, zielono mi. A w głowie kolorowo! Sziszka w kuchni rządzi od nowa. Mam asa w rękawie. A nawet dwa. Albo trzy!
Cieszę się i skaczę w górę kiedy mogę robić rzeczy niezwykłe. A że czarodziejką jestem- nie dobrze, czasem czarowniczką ;)znam magiczne przepisy.
Jednym z nich zaskoczę Was dziś.

 Cudowne szparagi , które maja w maju swoje pięć minut. Są delikatne, kruche, soczyste. Idealne.
I docenił to Pan pstrąg. Wie z kim ma leżeć na talerzu. Cwaniaczek z niego. Ale , że podobno w trójkę jeszcze fajniej. ..dobry klimat wyczuły młode ziemniaczki. Także tak.

 Musiałam podołać temu towarzystwu. Położyłam wszystkie trzy elementy na jednym talerzu. 
Wyszło cudownie.

 O pstrągu i jego supermocach pisałam już kiedyś. Szparagi więc dziś.
Przede wszystkim bardzo zdrowe( magnez, fosfor, wapń) niskokaloryczne! i pyszne. Świetnie wpływają na kobiety w ciąży (kwas foliowy)
No i ...są afrodyzjakiem.
Jedzcie kochani na zdrowie , i na dobre humory też.




Pstrąg tęczowy pieczony ze szparagami i młodymi ziemniaczkami i jajkiem w koszulce

Potrzebujemy:


  • Pstrąg- 2 szt.
  • Szparagi zielone- pęczek
  • Młode ziemniaki
  • Jajka- dwie sztuki
  • Cytryna
  • Koperek
  • Ocet
  • Masło, oliwa, sól, pieprz, czosnek
* parmezan opcjonalnie

Przygotowanie:

 Ziemniaki skrobiemy- bo mają dużo witamin tuz pod skórką. Więc obieranie jest złe.
Wstawiamy i gotujemy do miękkości.
Rybkę czyścimy, płuczemy dokładnie i osuszamy. Piekarnik nastawiamy na termoobieg. Temperatura 190 st. C
 Pstrąg ląduje na blaszce. Do środka wkładamy cząstki masła, koperek i czosnek.I oczywiście kawałki cytryny. Solimy i pieprzymy. 
Wierzch rybki nacinamy nożem. Dosyć płytko. Nie naruszajmy jej kręgosłupa. Było by rybce smutno!
 Całość solimy, pieprzymy i polewamy oliwą z oliwek. Nie żałujcie. Ona nie szkodzi! ;)
Wstawimy do piekarnika na 15 min.
Po tym czasie , umyte i osuszone szparagi dodajemy do rybek.
Polewamy oliwą, przyprawimy solą i pierzem.
No i ciach na kolejne 10- 15 min.

 Ziemniaki odparowujemy , dodajemy masło i posiekany koperek.
W garnku zagotowujemy wodę z octem.Kiedy będzie wrzała , wlewamy jajka     ( każde osobno) i przykrywamy pokrywką. Gotujemy 2-3 min.
Jajka wyjmujemy na talerzyk, odsączając je.

Rybka doszła!

Podajemy wszystko razem.Na szparagi jajko w koszulce. Koniecznie posypane grubo mielonym pieprzem. Polecam także z parmezanem.


Ojej!
<3










..bo zupa była za dobra!

Jestem!
  Troszkę czasu minęło. Wiele się działo. Ale jak każda porządna kobieta mam milion argumentów :) dla których musiałam na chwilę zniknąć.

Znalazłabym pewnie milion sto...no ale nie o tym będzie wpis.


  Zapachniało wiosną! Że hej! 
Kasztany kwitną, komuniści dostają rowery- chociaż nie. Teraz to tablety chyba się dostaje.
Trawa jest pięknie ugniatana przez chillujących się ludzi na świeżym powietrzu...
Słonko prawie świeci;)
Wiosna wszędzie!

  Jako , że z tym słonkiem różnie bywa, a zmarźluch jestem bardzo bardzo, wpadłam na pomysł zrobienia zupy, która na moment  wynagrodzi mi ten brak ciepłego powietrza na zewnątrz.
A nic tak nie podniesie temperatury jak mieszanka imbiru, chilli, czosnku, trawy cytrynowej. 
Ale że równowaga musi być. Złagodziłam ten ogień mleczkiem kokosowym.
Do tego kurczak i makaron ryżowy.I dużo kolendry <3

  Jest to zupka tajska. Podobną jadłam w restauracji jakiś czas temu. Zakochałam się w niej. Oczywiście łzy leciały mi...ze szczęścia- nie to, że chilli się dało we znaki;) Broń Boże! ;P

Porcja na 4 osoby.



Polecam!




Tajska zupa z mlekiem kokosowym



Potrzebujemy:


  • Pierś z kurczaka- 30-40 dag
  • Makaron ryżowy- pół opakowania
  • Mleko kokosowe - puszka
  • Bulion warzywny- 1,5 l
  • Oliwa
  • Cebula
  • Czosnek- ile lubicie
  • Papryczka chilli- ile potrzebujecie/ ile dacie rady :)
  • Trawa cytrynowa
  • Limonka- 2 sztuki
  • Kolendra- pęczek
  • Pieprz, sól, papryka słodka, kurkuma, imbir
*super jak byście mieli sos rybny

Przygotowanie:

W dużym garnku rozgrzejcie oliwę, wrzućcie drobno posiekaną cebulę i czosnek. Dodajcie chilli.
Następnie dodajcie pokrojoną pierś z kurczaka. Podsmażcie razem. Teraz czas na przyprawy.Trawę cytrynową rozbijcie czymś ciężkim i wrzućcie do garnka.
Sok z limonki wyciśnijcie porządnie. Sos rybny do smaku. Chwilę później wlejcie bulion. Gotujcie magiczny wywar. Na koniec wlejcie mleczko kokosowe.
Podgotujcie razem.

W tzw. międzyczasie. ugotujcie makaron ryżowy.
Lubię to słowo. Międzyczas. Taka nieokreślona chwila. Tyle można wtedy ciekawych rzeczy zrobić. :) Czytać książkę, pić herbatę...jechać czołgiem;) zdobywać świat.
 Dobra!

 Zupa ready to eat!
Dodajcie dużo zielonej kolendry!Makaron ryżowy. I zajadajcie!

Zapewniam! Podnosi temperaturę! 

Mniam!